Terminator: Dark Fate (2019) cast and crew credits, including actors, actresses, directors, writers and more.12:14 zanonimizowany127045020 Generał Dam szansę, obejrzę w kinie 12:15 Mi to wystarczy, oby sie przyjemnie ogladalo. Nie place za bilet bo mam "abonament" i jesli okaze sie to mizerne to wyjde dla oszczedzenia czasu :) 12:28❓ Coś mi tu nie pasuje. Terminator który jest jak widać średniakiem ma 55 na metakrytyku, ale już taki Joker który podobno jest wybitnym arcydziełem ma już 59, lol. Niech się w końcu zdecydują z tą nomenklaturą bo to trochę mylące. 12:38 odpowiedz4 odpowiedzi mirko8142 Dywizjon LGA 1150 Cameron już planuje kontynuacjęNie jest reżyserem czy scenarzysta. Jest tylko producentem, jak rachunek jest ok to czemu nie. Ja już nie planuje przygody z ta seria 13:54 odpowiedzzanonimizowany126358219 Senator To że nie przebije klasyków to normalne było. Ważne, że jest lepszy od pozostałych części. post wyedytowany przez zanonimizowany1263582 2019-10-23 13:55:25 14:03😐 odpowiedzKMyL119 SnowflakesEverywhere @NightBosmanCoś mi tu nie pasuje. Terminator który jest jak widać średniakiem ma 55 na metakrytyku, ale już taki Joker który podobno jest wybitnym arcydziełem ma już 59, lol. Niech się w końcu zdecydują z tą nomenklaturą bo to trochę się, ale - wynik nie ma wartości, bo liczy się uzasadnienie wyniku, czyli treść a zarazem najpopularniejszy komentarz pod trailerem brzmi Being a Predator, Star Wars or Terminator fan is really hard these szczerze mówiąc, to po obejrzeniu trailera zaczynam go rozumieć... 16:40😐 odpowiedz6 odpowiedzi Alekde VIP jak wypadł gorzej od części III to będzie bardzo przykro. 22:28 Malo przekonywujace wrazenie mi to daje... 23:21😊 odpowiedz2 odpowiedzi Burdi2352 Centurion Jak obejrzę to ocenię , nie ocenię filmu póki go nie zobaczę ,natomiast jeśli chodzi o recenzję krytyków to ja nie biorę ich pod uwagę , ponieważ krytykom płaci się za krytykowanie ;) Jestem wielkim fanem serii "Terminator" i z pewnością go obejrzę czy to w kinie lub na DVD . 13:08😐 Otwierająca scena zabija poprzednie Terminatory. To, kim zrobili Arnolda woła o pomstę do spoiler, UWAGA! (dotyczy pierwszych minut filmu):Film zaczyna się sceną w... spoiler start... barze gdzieś w Guatemali, gdzie w 1998 roku (3 lata po wydarzeniach z T2) Sarah z Johnem zostaje namierzona przez jednego z kolejnych T-800, który zabija młodego z Shotguna. Tym T-800 jest Carl, który później pojawia się grany przez Arnolda na ostatnie pół godziny filmu - pozbawiony dalszych rozkazów zaadoptował się do środowiska ludzi, wziął ślub i sobie szczęśliwie żyje w domku na wsi z rodziną, przybranym synem i kobietą, która uratował z rąk jakiegoś damskiego boksera :P Poruszony sumieniem przez 20 lat wysyła smsy Sarze z namiarami lokacji, gdzie pojawią się kolejne Terminatory :PPPPPP spoiler stopPowyższy spoiler to nie żart, naprawdę tak to wymyślili w tym filmie :PZ ekranu WYLEWA się CGI, które jest podobnych lotów co w... hmmm... jak to ostatnie gówno się nazywało? Genisys? Poprowadzenie akcji to kalka T2 tyle, że bardziej nieudolna, gorzej nakręcona, z gorszymi efektami i większym poziomem absurdu. Feministki pewnie będą zadowolone z babskiej obsady w postaci obrońców ludzkości, ale ta patykowata laska z wydłużoną szyją grająca naczelną wojowniczkę wygląda, jakby znalazła się tam przez przypadek albo dopiero co wróciła z jakiejś imprezy, na której urwał jej się film i nie wie co się w okół niej dzieje. Nikt nie kibicuje Meksykańce, żeby przeżyła, bo każdy ma na nią wywalone - reżyser zapomniał zadbać o to, żeby widzowi na niej choćby trochę zależało. Linda ma chyba ze sto lat i głos jak prababcia, ale i tak jest najjaśnieszym punktem ten całej miernej - kupa g. Poziom podobny do zniesmaczony i rozżalony. Niech już nic nie kręcą w tym świecie. DOŚĆ! post wyedytowany przez jasonxxx 2019-10-30 13:21:38 17:04 Jestem już po i powiem tak efekty i oprawa WOW, poza tym stary dobry terminator. Całkowicie nie zgodzę się z przedmówcą. Jest o wiele lepiej niż się spodziewałem, deklasuje nie tylko część III i pozostałe z najgorszym genesys, ale dobrze się wpisuje w wydarzenia po części drugiej. Najgorzej moim zdaniem sprawdza się montaż bo są pewne niedopowiedzenia tj. sceny gdzie musimy się domyślać czemu Rev-9 nie wrócił od razu do akcji, ale tak samo było i w części drugiej. Ode mnie mocne gdzie poprzednie oceniam na (T3 - 4/10, T:R - 4/10, T:G - 3/10), T1-10/10, T2- 8/10. 02:18 BO. T:DF to niespełna USD 30m - chyba jednak nie zarobi na kontynuację :) 00:03 golu dwa niusy, które zupełnie sobie przeczą :-DByłem dzisiaj w imaxie, z racji że akurat jestem na zleceniu i mam czas i chyba tylko dla zatwardziałych już zostało powiedziane. Z bardzo niewielu plusów można zaliczyć Linde, Arniego i w sumie pana meksykanina. Faktycznie Linda ma że 100 lat, ale przynajmniej nie próbowali ani ona nie próbowała (chyba) zamienić się w kupkę plastiku, tylko zestarzała się, że tak powiem, z jak to Arni. Chyba lubi mimo wszystko tę rolę. Chociaż zrobiono mi jeszcze większą krzywdę, niż w genisys. Tam chociaż nadmienili, dlaczego się mocno przymykając oko na te wszystkie "polityczne sytuacje", (feminizm, antymeksykańskość) fabuła niestety kompletnie bez ambicji i dość bez sensu. "Innowacyjne" pomysły z dupy. Naprawdę. Żaden z tych twistow nie był dobry. Już bardziej mi się genisys kleił. Obsadowo jeśli wziąć pod uwagę kwestie uczenia się t800, to w reżyserskiej wersji t2 jest temu poświęcona cała dobra scena - polecam. Ale tak czy inaczej t800 sam sobie tego nie mógł dość nieźle wypadł ten cały każde jego wejście wprowadzało pewien niepokój, bo fakt faktem, siał demolkę bez kompromisu. Chociaż do grozy, której wystarczało zimne spojrzenie i powtarzający się sampel w t2 nie ma ujdą, ale za mało samych terminatorów a za dużo samolotów i innych bzdetów. I młody t800 słabo wypadł. Rekreacja w prologu genisys lepszaOgólnie możecie mnie wieszać na haczyku nienawiści, ale genisys uważam za co najmniej niezły. Najgorsza część 3 i niestety ta nowa, salvation też był całkiem w porządku, muszę go sobie odświeżyć. Oczywiście na pierwszym miejscu t2. 03:00😂 odpowiedzzanonimizowany12249164 Legend Film jest w plecy 100 mln kontynuacje to zobaczymy za 10+ lat So while “Dark Fate” features some new models, the basic template remains very much the same, in a movie that counts original writer-director James Cameron as not only a producer but among the
For faster navigation, this Iframe is preloading the Wikiwand page for Terminator: Dark Fate. Connected to: {{:: aus Wikipedia, der freien Enzyklopädie {{bottomLinkPreText}} {{bottomLinkText}} This page is based on a Wikipedia article written by contributors (read/edit). Text is available under the CC BY-SA license; additional terms may apply. Images, videos and audio are available under their respective licenses. Please click Add in the dialog above Please click Allow in the top-left corner, then click Install Now in the dialog Please click Open in the download dialog, then click Install Please click the "Downloads" icon in the Safari toolbar, open the first download in the list, then click Install {{::$
Kolejne części „Terminatora” wyczerpywały cierpliwość fanów, ale „Dark Fate” to cios w serce największych optymistów, wierzących w możliwość reanimacji uniwersum Camerona. Uwierzcie, wiem co mówię: nawet na ostatnie „dzieło” czekałem pełen nadziei. Dlaczego „Terminator”? Dla tych czytelników, którzy urodzili się w okolicy początku lat 80-tych, pierwsza część „Terminatora” (1984) była jednym z filmów wprowadzających w mroczne sci-fi. Cyborg z przyszłości, z idealnie dobranym Arniem w tej roli, ścigający kobietę mającą urodzić (też w przyszłości, bo w czasie zawiązania akcji bynajmniej nie jest w ciąży) przywódcę ludzkiego ruchu oporu w walce z maszynami – brzmi jak fabuła kiepskiego kina klasy B, prawda? Owszem, ale na sukces tego filmu złożyło się kilka ważniejszych czynników niż oś fabularna: przestroga przed powstaniem AI, która zyska świadomość i zechce wyeliminować nasz gatunek; katastroficzna wizja przyszłości po apokalipsie, z ostatkiem ludzkości dosłownie i w przenośni zepchniętej do podziemi; maszyna będąca tak udaną kopią człowieka, że mogąca go z powodzeniem udawać; atmosfera strachu i permanentnej ucieczki przed nemezis, mającej tylko jeden cel: pozbawić nas życia; kapitalne role: Michael Biehn, Linda Hamilton i Arnold Schwarzenegger; gęsty klimat i mroczna scenografia: duszne kluby, nocne ulice, zapyziałe hoteliki, podrzędy komisariat, opustoszała fabryka; sceny akcji (szalejący T-800 i jego ludzki przeciwnik, Kyle Reese), pościgi, oszczędne efekty specjalne. Terminator / fot. Universal Pictures Terminator z 1984 roku ma o wiele więcej z horroru, niż sci-fi i ogromna to zasługa nie tylko posągowego i prącego przed siebie niczym taran Arniego, ale przede wszystkim Biehna jako zaszczutego przybysza z przyszłości, przemykającego w wiecznym pośpiechu i z rozgorączkowanym spojrzeniem lustrującym nieustannie otoczenie. To człowiek żyjący niczym czujne zwierze, świadome potrzasku, w jakim się znalazło. Terminator / fot. Universal Pictures Konfrontacja dwójki ludzi z pozbawioną uczuć maszyną zabiera nas w pełną grozy podróż w poszukiwaniu odpowiedzi na pytania: dlaczego ja? czy nasz los jest zdeterminowany? czy możemy bezkarnie wyręczać się maszynami? czy człowiek jest w stanie rywalizować z maszyną? „Terminator: Dzień Sądu” przyniósł innego kino innego rodzaju. Schwarzenegger po sukcesie kolejnych filmów („Predator”, „Komando”, „Pamięć absolutna” itp.) sam był w stanie przyciągnąć na seans tłumy widzów. Tym razem wrócił jako przeprogramowany T-800, mający już nie zabić, ale chronić młodego Johna Connora przed innymi robotami z przyszłości i tego własnie chciała publiczność: dobrego twardziela, który zrobi wszystko, by ocalić dzieciaka. Kapitalnie zbalansowano układ sił: możliwości „nawróconego” terminatora ustępują sile i zdolnościom złego T-1000 niemal tak, jak w części pierwszej Kyle’a skonfrontowanego z cyborgiem. Dzięki temu udało się zachować element walki ze straconych pozycji, ale postawiono już nie na atmosferę grozy, ale typowy blockbuster, który miał wyciskać emocje i pieniądze z kinomanów na całym świecie. Terminator 2 Judgment Day: poster Mamy tu miks wyśmienitych scen akcji, bardzo dobrze poprowadzone postaci, efekty specjalne wyprzedzające epokę, rewelacyjnie spisującą się obsadę i Klimat przez duże K. Jak przystało na kino wysokobudżetowe, które ma zarobić jeszcze więcej, niż w nie zainwestowano, nie zabrakło tu poczucia humoru i scen chwytających za serce. Terminator 2 Judgment Day Sarah Connor Dwie pierwsze części Terminatora stanowią zamkniętą historię, która zręcznie broni się przed filozoficznymi aspektami podróży w czasie i determinizmem ludzkiego losu, przykrywając niedostatki fabularne magią kina. Niestety, żadna z kolejnych części nie zbliżyła się do poziomu pierwowzorów – choć z perspektywy czasu całkiem nieźle zaczyna się bronić „Salvation” z Bale’m. Terminator: kanon vs. kontynuacje Oczywiście wyraźnie oddzielam stare, dobre kino, gdzie poza CGI liczyło się coś więcej: wizja, emocje, klimat i atmosfera wielkiej przygody – czyli część 1 i 2 – od kontynuatorów serii. Terminator Rise of the Machines: T-X vs. T-800 Czego by nie powiedzieć o kolejnych częściach, każdej z nich wyraźnie czegoś brakowało i straciły to coś, co stanowiło o unikatowości Terminatora. Zamiast bezlitosnej walki o życie otrzymaliśmy: kolejne popisy efektów generowanych przez – nomen-omen – komputery; coraz słabsze aktorstwo (śmialiście się z Kristanny Loken jako T-X? Ciekaw jestem Waszych min po zobaczeniu Matki Smoków etc. jako Sary Connor…); fabuły kopiujące rozwiązania z 1 i 2 części; przejście z atmosfery zagrożenia/wielkiej przygody w kierunku typowej rozrywki, z natrętnymi żartami kierowanym bezpośrednio do widza; gmatwanie się w paradoksach czasowych (spróbujcie na spokojnie obejrzeć Genisys…); brak klimatu i tego czegoś, co jest w stanie dać odczuć widzowi, że nie traci czasu na kolejny film, o którym zapomni tuż po wyjściu z kina. Nie wiem jak Wy, ale sam zastanawiałem się, co jest największą siłą kanonicznych filmów o Terminatorze, która każe nam porównywać każdą nową odsłonę z początkiem historii. I dochodzę do wniosku, że jest nim idealny splot czasu i okoliczności: pojawienie się charakterystycznego aktora, który robi błyskawiczną karierę na przekór wszystkiemu; w przypadku pierwszej części scenariusz oddający obawy współczesnych; w przypadku drugiej wstrzelenie się w zapotrzebowanie na kino z silną pozytywną postacią męską, podane w otoczce spektakularnej akcji. Z drugiej strony można spojrzeć na film z perspektywy oczekiwań odbiorcy: w kultowym „Dniu Sądu” obrońcą zagrożonego chłopaka jest postawny mężczyzna, który budzi respekt samym wyglądem – podajcie mi przykład nastolatka, który nie chciałby mieć takiego kumpla jak Arnie. W najnowszym „Mrocznym Przeznaczeniu” podstarzały Terminator oddaje prym kobietom, mającym chronić … kobietę. Tylko czy nastolatki chcą oglądać silne babki, obłożone karabinami i łańcuchami, zamiast dajmy na to Roberta Pattinsona? Albo czy młodzi mężczyźni będą identyfikować się z chłopczycami wywijającymi młotem? Terminator 2: T-800 i John Ciekawe jest to, że tylko nowsze „Terminatory” burzą opozycję pomiędzy światem filmu a światem widza (choć wyłamuje się stąd wspomniane już „Salvation”): mamy tam nawiązania do kanonicznych scen z filmów Camerona oraz wstawki humorystyczne (wystarczy przypomnieć choćby pompowany dekolt T-X, okulary, które T-800 przymierza po przejęciu ciuchów po striptizerze czy pieszczotliwe określanie go w kolejnej części mianem tatuśka). W związku z tym pojawia się pytanie – jak zmierzyć się z legendą? Czy próbować ratować nieco archaiczne i mocno poważne korzenie aluzjami i żartami („Genisys” i „Bunt maszyn”), czy raczej wywrócić fabułę do góry nogami i postawić kartę na odrębną opowieść („Ocalenie”)? Mnie kupiła jednak odważniejsze wersja, która zamiast graniem ze schematami (bo przecież najbardziej lubimy te melodie, które już słyszeliśmy) wybrała historię opowiedzianą własnym głosem. Terminator Salvation I właśnie tego zabrakło mi najbardziej w „Mrocznym przeznaczeniu”. „Mroczne Przeznaczenie” pogrąża uniwersum Terminatora [spoiler alert] Gdyby Edward Furlong zobaczył, co na kinowym ekranie będzie wyprawiała jego damska wersja, podejrzewam, że momentalnie wyszedłby ze wszystkich nałogów – chyba, że najpierw zemdlałby ze śmiechu. Przywódczynią ruchu oporu ma zostać w sumie ogarnięta babka – widzimy, jak pilnuje wyjścia ojca do lekarza, robi bratu kanapki i walczy o etat w fabryce – która z nikogo (jak sama siebie określa) stanie się charyzmatyczną wojowniczką, połączeniem Sary i Johna Connorów. Niestety, jak bardzo twórcy filmu by się nie starali, Dani pod każdym względem wypada.. mizernie. Terminator Dark Fate Monolog, który wygłasza w przyszłości, zbierając armię rebeliantów, to jedna z najsłabszych mów motywacyjnych w kinie – aż dziw, że nie spotkał ją taki sam los, jaki przypadł Theonowi z „Gry o Tron”, zagrzewającego swoich ludzi do walki w oblężonym zamku Starków. Podczas seansu gdzieś w pamięci dźwięczy nam też echo rozmowy, jaką słyszymy pomiędzy kobiecymi bohaterkami: wynika z niej jasno, że Dani jest ważna nie z powodu swojego „łona” (jak było w przypadku Sary), ale z powodu tego, kim sama się stanie. Dociekliwy widz wie jednak, że bez pomocy Sary i Grace Dani zostałaby tym, kim jest – to własnie jeden z paradoksów podróży w czasie. Niestety, w trakcie filmu obserwujemy magiczną przemianę bohaterki, czego przykładem jest scena treningu, w czasie której – choć przed chwilą nie potrafiła wycelować z pistoletu – pobudzona słowami Sarah („zabił Ci brata i ojca”) nagle z zabójczą precyzją korzysta z wielkokalibrowego karabinu. I w ten własnie sposób skonstruowana jest całość opowieści o kobiecym trio i emerytowanym Terminatorze. Terminator Dark Fate: Rev 9 Co jest nie tak z „Dark Fate”? Wszystko, może poza Rev 9, który jako jedyny miał coś wspólnego z duchem dawnego Terminatora i godnie zastąpił Roberta Patricka. Kilka przykładów sponiewierania klasyką: Sarah Connor jako karykatura Brudnego Harrego i Dr House’a w jednym; Arnie jako uczłowieczony T-800 na emeryturze, handlujący firankami i zasłonami; Grace, następczyni Kyle’a, ucieleśniająca wyemancypowaną i silną kobietę, na którą pasują tylko męskie ciuchy; poszczególne sceny będące kalkami z dawniejszych filmów (pościg autostradą, gdzie „zły” ściga bohaterów ciężarówką, finałowa walka w obiekcie przemysłowym z maszynerią zdolną zniszczyć Terminatora; poświęcenie T-800); „sucharowe” poczucie humoru (Arnie opowiadający o zasłonach albo żartujący z „chipsowego” patentu Sary na zakłócanie namierzania komórki); efekty specjalne, które wołają o pomstę do nieba – o ile same zbliżenia na Rev 9 są w porządku, to sceny, w których skacze po murach i wykazuje się niezwykłą zwinnością są niemal na poziomie wampirów z „Van Helsinga” z H. Jackmanem; nagromadzenie akcji i brak próby zbudowania jakiejkolwiek głębi bohaterów, którzy są do bólu jednowymiarowi. I mógłbym tak wymieniać jeszcze długo, jednak nie chcę pastwić się nad najnowszą odsłoną „Terminatora” – zastanawia mnie ciągle, dlaczego ten film jest aż tak słaby? Czy to my, weterani staroci, mamy aż tak wygórowane wymagania? Z drugiej strony czy to kino w ogóle trafia w gusta współczesnego widza? Bo patrząc na salę kinową ze zdumieniem zaobserwowałem, że połowa widzów to faceci, którzy z racji wieku prawdopodobnie oglądali 2kę jeszcze na VHS, a pozostała część to ich lekko znudzone partnerki bądź dzieciaki. Chyba już czas dać odejść „Terminatorowi” w spokoju – ewentualnie zaczekać na crossover, który pokaże nam to uniwersum z nowej i przede wszystkim WŁASNEJ perspektywy. Arnie, nie wracaj.
Terminator: Dark Fate is about Dani Ramos, and it’s about her bond with Grace, and it’s about a renewal of purpose for Sarah Connor. Because Dani isn’t really Sarah—she doesn’t give„Terminator: Mroczne przeznaczenie”: czas trwania filmu „Terminator: Mroczne przeznaczenie”: czas trwania filmu Terminator: Mroczne przeznaczenie (Terminator: Dark Fate; 2019) jest bez wątpienia najważniejszym filmem aktorskim jaki jest dystrybuowany w tym roku w kinach z polskim dubbingiem. Zanim będzie znana obsada polskiego dubbingu, warto skupić się na tym ile potrwa szósta odsłona serii. Według danych przedstawionych przez brytyjską organizację BBFC która zajmuje się klasyfikowaniem produkcji wypuszczanych do kin w Wielkiej Brytanii, czas trwania filmu Terminator: Mroczne przeznaczenie ma wynosić 2 godziny 8 minut i 3 sekundy. Przypominamy, że Terminator: Mroczne przeznaczenie ma ignorować wszystkie filmy począwszy od filmu Terminator 3: Bunt maszyn. Sama produkcja będzie jednym z najdłuższych filmów z serii. Poniżej prezentujemy dla porównania czas trwania poprzednich filmów: Terminator (1984) – 1 godzina i 47 minut Terminator 2: Dzień sądu (1991) – 2 godziny i 17 minut Terminator 3: Bunt maszyn (2003) – 1 godzina i 49 minut Terminator – Ocalenie (2009) – 1 godzina i 55 minut Terminator: Genisys (2015) – 2 godziny i 6 minut W filmie Terminator: Mroczne przeznaczenie do swoich ról z dwóch pierwszych części powrócą Linda Hamilton, Arnold Schwarzenegger i Edward Furlong. Ponadto w obsadzie filmu znajdą się także Gabriel Luna, Diego Boneta, Mackenzie Davis oraz Natalia Reyes. Terminator: Mroczne przeznaczenie jest prawdopodobnie jedynym filmem z kategorią wiekową R, jaki będzie wyświetlany w tym roku w kinach z polskim dubbingiem. Na chwilę obecną czekamy na ujawnienie obsady polskiego dubbingu. Powinna być ona znana jeszcze przed premierą filmu. Terminator: Mroczne przeznaczenie zadebiutuje na ekranach polskich kin 8 listopada. Film wyprodukuje James Cameron, a reżyserią zajmuje się Tim Miller. Dystrybutorem i zleceniodawcą dubbingu jest Imperial CinePix. Grafika wykorzystana w nagłówku: © Skydance Media / Lightstorm Entertainment / Paramount Pictures / Tencent Pictures / Twentieth Century Fox.
93WZKas.